Przemysł modowy a produkcja odpadów. Co możemy zrobić, by zmniejszyć ich ilość?

Przemysł odzieżowy jest uznawany za jedną z najbardziej zanieczyszczających środowisko gałęzi gospodarki, zaraz po branży paliwowej. Jakie zmiany możemy wprowadzić w swoim życiu, by ograniczyć wpływ mody na środowisko?

Ogromny wpływ na jakość środowiska miały narodziny tzw. fast fashion (ang. szybka-moda), prowadzonej szczególnie przez duże globalne marki. Przepis na szybką modę jest prosty: gęsta sieć sklepów danej marki, częsta, przynajmniej comiesięczna wymiana kolekcji, relatywnie niskie ceny, prosty standaryzowany krój, bogactwo kolorów i aplikacji dające konsumentom wrażenie dużego wyboru. Klienci narzekają na niską jakość materiałów i wykonania, na szybkie niszczenie się ich podczas noszenia i w praniu, ale mimo wszystko kupują – bo w sklepach stale pojawiają się nowe rzeczy, modniejsze od tych które kupili kilka tygodni wcześniej. Obecnie świat zużywa ok. 150 mld sztuk ubrań rocznie, cztery razy więcej niż 20 lat temu. Oznacza to średni wzrost o ponad 60 procent przypadający na każdego mieszkańca planety. Konsumpcja oparta na tym modelu powoduje, że co sekundę na świecie na śmietnik trafia ciężarówka odzieży, którą przynajmniej w części można by ponownie wykorzystać[1].

Szybko niszczące się ubrania w końcu stają się kłopotliwymi dla środowiska odpadami. Amerykańska Agencji Ochrony Środowiska (EPA) odnotowała, że w 2013 roku w Stanach Zjednoczonych wytworzono ponad 15 mln ton odpadów tekstylnych, z czego jedynie 15% udało się przekazać do ponownego użycia lub recyklingu[2]. Ilość odpadów tekstylnych w Polsce jest szacowana na ok. 2,5 mln ton, z czego do odzysku nadaje się ok. połowa.

Przeciętny konsument zwykle nie jest świadomy, że tekstylne odpady powstają już na poziomie fabryk. To ścinki z bel materiału, odrzucone podczas kroju i szycia ubrania. W procesie produkcyjnym w fabrykach tekstyliów powstają też odpady przemysłowe: głównie ogromne ilości ścieków, które są zanieczyszczone barwnikami, wybielaczami, metalami ciężkimi itp. Należy też pamiętać, że ogromny procent fabryk znajduje się w krajach rozwijających się, głównie w Azji, gdzie nie ma odpowiedniej gospodarki wodno-ściekowej i oczyszczalni ścieków. Często fabryki muszą same budować oczyszczalnie, a głównym problemem jest brak zamkniętego obiegu wody produkcyjnej. Tamtejsze fabryki, zamiast oczyszczać i ponownie używać wody, spuszczają ścieki bezpośrednio do rzek.

Gotowe ubrania muszą zostać następnie przetransportowane do sklepów – statkami morskimi oraz samochodami ciężarowymi. Oznacza to kolejny dla środowiska koszt. Po stronie producenta pozostaje jeszcze utylizacja niesprzedanych ubrań. Są one palone lub niszczone i wysyłane na wysypiska. Recykling tekstyliów jest ciągle rozwiązaniem dalszego wyboru. Produkuje się z nich czyściwo przemysłowe, stosowane w budownictwie czy motoryzacji. Część odzieży jest odbierana przez firmy prowadzące handel w drugim obiegu – w tym przypadku ubrania trafiają zwykle do innych krajów do sklepów „second hand” (nieraz mają wycięte metki z marką producenta). Na niektórych rynkach afrykańskich ponad 80 proc. kupowanych ubrań to odzież z drugiej ręki. Ubocznym efektem tego jest upadek lokalnej, tradycyjnej produkcji odzieżowej.

Istotny problem ze zbędnymi ubraniami wynika z faktu, że często są produkowane z poliestru i innych materiałów sztucznych. Oznacza to, że nie są biodegradowalne. Na rozłożenie się potrzebują co najmniej 50 lat, a zwykle dużo więcej. Dlatego branża odzieżowa należy do największych trucicieli Ziemi, odpowiadając za 10 proc. światowych emisji dwutlenku węgla. Do wyprodukowania corocznej konsumpcji sztucznych włókien na potrzeby produkcji odzieży potrzeba około 70 mln baryłek ropy. Podczas prania odzieży z włókien sztucznych, uwalniają się z nich do kanalizacji, a później do zbiorników wodnych i oceanów mikrocząsteczki plastiku. Są one wchłaniane przez plankton w oceanach, a na końcu, przez łańcuch żywieniowy, trafiają na nasze talerze. Szacuje się, że 35 proc. plastiku występującego w światowych akwenach morskich pochodzi z przemysłu odzieżowego[3]. Niewiele lepiej to wygląda w przypadku odzieży z włókien naturalnych. Najpopularniejsza jest bawełna. Jej uprawa i przeciwdziałanie szkodnikom wymaga ogromnej ilości wody i szkodliwych dla ludzi i zwierząt pestycydów (25 proc. światowego zużycia). Osobnym problemem jest farbowanie bawełnianych tkanin, co jest drugim po rolnictwie źródłem zanieczyszczenia wody na świecie. 

Uprawa bawełny doprowadziła do degradacji Jeziora Aralskiego w Uzbekistanie, szóstym pod względem wielkości upraw bawełny kraju na świecie. W latach 50. ubiegłego wieku zawrócono z kierunku spływu do Jeziora Aralskiego dwie rzeki: Amu Darya i Syr Darya, aby nawadniać uprawy bawełny. Dziś poziom wody w tym jeziorze wynosi mniej niż 10% tego sprzed 50 lat. Wraz z wysychaniem Aralu upadało lokalne rybołówstwo. Obecnie zbiornik ten jest przesolony oraz wypełniony nawozami i pestycydami spływającymi z okolicznych pól.

Co więc możemy zrobić jako konsumenci, by ograniczyć wpływ naszych ubrań na środowisko? Przede wszystkim: mniej kupować i zwracać uwagę na jakość materiałów. Te lepsze mają dłuższą żywotność i wytrzymają większą ilość prań. Starajmy się zwracać uwagę na kraj pochodzenia ubrań i wybierać te uszyte bliżej. Sztuczne włókna sprawdzają się lepiej np. w odzieży sportowej, jednak w ubraniach codziennych stawiajmy na naturalne włókna, w tym len i konopie, które w uprawie potrzebują mniej wody niż bawełna.

Co zrobić z ubraniami, których nie będziemy już nosić? Lepiej nie wyrzucać ich do domowego kubła na odpady zmieszane. Poszukajmy kontenerów na odzież używaną. Jeszcze lepiej puścić je w drugi obieg – zaoferować ich oddanie w grupach internetowych (np. miejskie grupy „uwaga śmieciarka jedzie” na Facebooku), lub wystawić na sprzedaż za symboliczną cenę. Popularne są też „swap parties”, czyli spotkania w gronie znajomych lub społeczności sąsiedzkich, gdzie każdy przynosi rzeczy, którymi chce się wymienić z innymi. Stare koce, pościel i ręczniki chętnie przyjmują schroniska dla zwierząt. Zużyte tkaniny możemy też wykorzystać w domu do czyszczenia różnych powierzchni.

Kontener na odzież lub kosz na śmieci nie musi końcem życia niechcianych ubrań. Recykling tekstyliów wciąż nie jest zbyt popularny, ale znajduje się na fali wznoszącej. Po odebraniu tekstyliów są one sortowane pod kątem składu materiałowego i stopnia zużycia. Zniszczone swetry moherowe służą np. do produkcji dywanów w Indiach, a ścinki dżinsowe przerabiane są na okładki książek. Materiał pozyskany z butów sportowych może służyć do tworzenia nawierzchni boisk, placów zabaw, bieżni itp. Materiały gorszej jakości są używane w fabrykach jako czyściwo do maszyn. Tekstylia po rozwłóknieniu służą do produkcji kompozytu, który jest znakomitą alternatywą dla drewna. Innowacyjnym sposobem wykorzystania jest paliwo alternatywne[4]. Powstaje ono z przetworzenia odpadowej odzieży używanej. Zanim materiał trafi do produkcji, jest pozbawiany części metalowych, po czym jest rozdrabniany i prasowany. Tekstylia są tak mieszane, aby uzyskany produkt końcowy spełniał określone parametry: wysoką wartość opałowa, małą zawartość chloru czy niską wilgotność. Przed nami wciąż stoi wyzwanie stworzenia systemu zbierania odpadów tekstylnych. Taki obowiązek nakłada na kraje członkowskie Unii Europejskiej dyrektywa o odpadach[5]. System zbierania tekstyliów musi być wdrożony do 1 stycznia 2025 r. Oznacza to najprawdopodobniej, że przed naszymi domami staną dodatkowe pojemniki – tym razem na odpady tekstylne.


[1] https://forsal.pl/artykuly/1403380,zasypuja-nas-toksyczne-ubrania-pora-na-ekologiczna-rewolucje-w-branzy-odziezowej.html

[2] https://biokurier.pl/dom-i-ogrod/toniemy-w-starych-ubraniach-odpady-tekstylne-i-ich-wplyw-na-srodowisko/

[3] https://forsal.pl/artykuly/1403380,zasypuja-nas-toksyczne-ubrania-pora-na-ekologiczna-rewolucje-w-branzy-odziezowej.html

[4] https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/od-2025-roku-trzy-dodatkowe-smietniki-w-gospodarstwach-domowych,74937.html

[5] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32018L0851&from=EN